ROMANTIC PSYCHO – wcale nie recenzja

Miałem skupić się na pisaniu o tematach ważnych i doniosłych społecznie. Zwłaszcza teraz, kiedy do czynienia mamy z poważnym wyzwaniem społeczno-ekonomicznym. Jestem już jednak tak zmęczony (z wielu względów, o nich może kiedy indziej), że po filmie z żoną, a przed snem założyłem wczoraj na uszy słuchawki i odsłuchałem nowy album Quebonafide. 

Kiedyś jedna dziewczyna na imprezie powiedziała mi, że mam radiową urodę. Okazało się, że chodziło jej o coś zupełnie innego, niż to sformułowanie oznacza. Przyjąłem jednak z pokorą to zdanie. Później znajomy w jakiejś zakrapianej dyskusji stwierdził, że mógłbym być nienajgorszy dziennikarzem albo chociaż robić zapowiedzi różnych wydarzeń kulturowych lub innych „tego typu” – płyt, numerów, książek. Nigdy nie brałem tego do siebie, ale muszę przyznać, że pierwsze w życiu wystąpienie konferencyjne poświęciłem emocjom w rapie. Płyta od Que wyzwoliła u mnie całą masę emocji – pewnie dlatego, że jest i „romantik”, i „sajko”. 

Odsłuch

17 kawałków – w każdym odnajduję coś dla siebie. Chociaż nigdy nie byłem ani sławny, ani bogaty. Zawsze jednak potrafiłem w jakiś dziwny sposób rozumieć teksty rapowe, poczuwając się do nich i odnajdując w nich siebie. Dla jasności – nie rezerwuję tej „umiejętności” wyłącznie dla siebie. To po prostu specyficzny rodzaj wrażliwości, którą bardzo sobie cenię. 

Skończyliśmy właśnie oglądać „Mroczny Rycerz Powstaje”. Nie jestem fanem DC, ale edukuję popkulturowo Antosię, a Marvela już ogarnęliśmy. Swoją drogą dobrze tutaj wpasowuje się kawałek „TĘSKNIEZASTARYMKANYE” z Romantic Psycho. W każdym razie Antosia szła już spać, kiedy doszła do mnie wiadomość o nowej płycie. Założyłem słuchawki, położyłem się z laptopem na brzuchu, zamknąłem oczy i słuchałem. Jedynym źródłem światła był laptop przygaszony do nocnego trybu. Postarałem się wyłączyć wszystkie inne zmysły niż słuch, by maksymalnie skupić się na tym, co niesie ze sobą album. Co usłyszałem? 

Po pierwsze zawiłą i skomplikowaną relację „romantyczną”. Każda osoba, która chociaż raz była w związku wie, jak bardzo związki mogą być skomplikowane. Enigmatyczność relacji jest zresztą zmienna i dynamiczna, dlatego kody się zmieniają, a nikt ostatecznie nie wie, co stoi za szyfrem. Tak właśnie chyba jest z relacją, o której słyszymy. Duszenie i całowanie w czoło, paznokcie wbijające się w plecy czy inne intymne szczegóły relacji z jednej strony łamią tabu. Z drugiej – zastanów się na ile jest to prawda, a na ile wykreowana na potrzeby przekazu nierealna sytuacja. Przecież Quebo sam zauważa (track: „NIEPŁACZĘPONOTREDAME”), że pokazuje nam tylko to, co chce pokazać. Mówi tylko o tym, co chce powiedzieć. Nie wiemy więc, co jest prawdą – i to jest w tym takie ciekawe i intrygujące.

Po drugie słyszę trud radzenia sobie z rzeczywistością, którą z jednej strony Quebo kreuje sobie sam, z drugiej ulega jej bodźcom. Tutaj włącza mi się to moje „zrozumienie” najbardziej. Żyjemy w trudnych czasach. Stres, ryzyko, komplikacje. Im więcej wiesz, tym trudniej ci żyć. Wrażliwość i inteligencja to cechy nieszczęścia. Da się jednak z tym żyć – zwłaszcza, jeśli masz odpowiedni zasób w portfelu. Lub jeśli znajdujesz odpowiednich ludzi na swojej drodze.

Refleksja na koniec

Odnoszę wrażenie, że muzycznie wszystko, czego dotknie Quebonafide to złoto. Czasami tylko to złoto różni się próbą. Bardzo lubiłem jego podróżnicze kawałki i zazdrościłem mu tego, co tymi podróżami odkrywa. Jestem socjologiem o etnograficznym zacięciu. Uwielbiam odkrywać nowe miejsca i wiem, jaki w tym tkwi potencjał poznawczy. Jeśli kiedyś w końcu odnajdę swoją życiową drogę i będzie ona wiązała się z odpowiednią zasobnością portfela to włajaże Queby z chęcią powtórzę. Teraz jednak myślę, że nie zazdroszczę mu tego, z czym się musi mierzyć.

Kiedyś znajoma nazwała mnie „Łajzą” i przylgnęło to do mnie. Zinternalizowałem sobie to słowo. W zmiennym znaczeniu lubię go używać w stosunku do różnych ludzi. Więc zostawię ten kawałek tutaj, jako namiastkę płyty – chociaż nie jest to mój ulubiony track z tego albumu. 

 

 

____

Wiesz coś, czego nie napisałem w tym poście, a powinienem? Być może chcesz pogadać o albumie?
Zostaw swój trop – napisz komentarz lub skontaktuj się ze mną mailowo tutaj.

Photo credit: Jezael Melgoza