Syberia – część #2: Architektura

Druga część moich syberyjskich spostrzeżeń. Okraszę ją nieco bardziej rozbudowanym materiałem wizualnym [wszystkie zdjęcia zrobiłem sam]. W związku z tym, że bardzo lubię architekturę, a zupełnie się na niej nie znam, to opiszę bardzo subiektywnie, co mnie zainteresowało, zaintrygowało i w jaki sposób o tym myślę. W poście wyróżniam trzy „fale” architektury, które najczęściej oglądam w Nowosybirsku (należy wziąć zatem pod uwagę również specyfikę tego młodego miasta – w Krasnojarsku było już nieco inaczej).

Nowe budownictwo

To, co określam „nowym budownictwem” można zamknąć w pewnych ramach czasowych. Są to wszystkie budynki od końca lat 90tych aż do chwili obecnej. Pierwszą cechą charakterystyczną dla tych bloków jest ich wysokość – rzadko są to budynki poniżej 12 pięter. Mogę nawet chyba zaryzykować stwierdzenie, że większość z nich ma ich około 20. Nie jestem w stanie określić skąd pomysł na tak wysokie zabudowania mieszkalne w mieście (bo to, że stroi się wysokie biurowce w centrum miast to już chyba jakiś światowy standard). Mam jednak kilka przypuszczeń, z których każde może być nieprawdziwe.

Po pierwsze, idąc tropem azjatyckich metropolii budowanie wzwyż jest tańsze – ziemia jest droga, dlatego trzeba maksymalnie wykorzystać jej powierzchnię. Rozwiązaniem jest zatem wybudowanie wyższych budynków, co zwiększa liczbę mieszkań (obniżając przy tym komfort życia, ale my tu nie o tym!), a tym samym zwrot z inwestycji dewelopera. Kolejną intuicją/pomysłem jest „rozlewanie się miasta”. Nowosybirsk i tak jest już dużym (ok. 1,7 mln mieszkańców) miastem o ogromnej powierzchni. Bywa, że z jednego krańca miasta na drugi można jechać i 3 godziny. Poszczególne skupiska są niekiedy oddalone od siebie – dla przykładu do Akademgorodka (ok. 60 tysięcy ludzi), które jest częścią Nowosybirska z relatywnego centrum (dwa przystanki metrem od centrum), jechaliśmy godzinę (bez korków, po obwodnicy, gdzie prędkość maksymalna jest wyższa niż w mieście). Dalsze rozlewanie powierzchniowe miasta jeszcze bardziej sparaliżowałoby dojazdy do pracy i funkcjonowanie w takim ośrodku (gdzie transport publiczny oprócz metra to żart w złym guście). Każdy chce mieszkać więc „gdzieś w miarę w centrum, blisko metra” – przy czym „blisko” to do 10-15 minut autobusem. W oparciu o takie trendy miasto musi po prostu iść w górę. Kolejnym pomysłem jest miejski plan zagospodarowania przestrzennego – a właściwie jego brak. Być może funkcjonują jakieś dokumenty miejskie w tym zakresie, jednak z rozmów ze znajomymi i własnych obserwacji mogę stwierdzić, że jeśli są, to na pewno nikt nie wciela ich w życie. Stąd też budowlana samowolka – obok starych, drewnianych jeszcze chat wyrastają 20- i 30-piętrowce.

Design tej architektury też wydaje mi się jakiś specyficzny, zupełnie różniący się od polskich standardów. To takie swoiste połączenie lat 90tych i współczesnych szklanych wieżowców. Jakimś dziwnym sposobem przypomina mi to te nowsze budownictwo hiszpańskie (?). Nie jestem w stanie wytłumaczyć tej analogii.

To, co nazwalibyśmy „PRL”

Nasze bloki w tym zakresie różnią się najmniej od ich syberyjskich odpowiedników. Zarówno te 4-piętrowe (tzw. niskie), jak i wyższe bardzo przypominają kształtem oraz ogólnym wyglądem polskie bloki sprzed czasów pastelozy i termomodernizacji. To, co je jednak różni to dosyć „grube” dachy. Podczas, gdy nad ostatnim piętrem w polskich blokach pozostaje tylko nieco więcej przestrzeni, niż zazwyczaj pomiędzy piętrami, to w Nowosybirsku czy Nazarowie ponad ostatnim piętrem bywa jeszcze prawie całe piętro dachu. Myślę, że to taka kolejna forma „docieplenia”. Również klatki schodowe przypominają te polskie, ale z lat 90tych – często nie są odmalowane czy ogólnie odnowione.

Ten typ zabudowy jest jednak bardzo popularny – pewnie tak samo, jak w Polsce. Myślę, że większość mieszkańców miast żyje właśnie w budownictwie z tego okresu – zwłaszcza, jeśli mieszka się nieco dalej od centrum, na blokowiskach, które zupełnie przypominają te nasze.

„PRL” + Nowe budownictwo

Jest kilka elementów łączących dwa powyższe, wymienione przeze mnie typy budownictwa. W moje oczy mocno rzucał się brak elewacji w takim charakterze, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Odniosłem wrażenie, że nikt tam nie dociepla budynków styropianem czy wełną. Wszystkie ściany wyglądają na „gołe”, ewentualnie otynkowane. Wydawałoby się, że jest to strasznie dziwne, biorąc pod uwagę mrozy, z którymi mierzą się zimą mieszkańcy Syberii. Nie rozgryzłem do końca tej tajemnicy, ale wydaje mi się, że chodzi o grubość ścian w blokach – parapety są często tak szerokie, że można na nich spokojnie usiąść – po jednej i często również po drugiej stronie okna. Możliwe więc, że dociepla się ściany od środka lub mury po prostu trzymają ciepło. Warto przy tym podkreślić, że na Syberii pokrętła od kaloryferów to nie jest jakaś norma – w wielu mieszkaniach ich nie ma, a ogrzewanie, jak już zostaje włączone, to grzeje pełną mocą i nikt nie martwi się o dodatkowe rachunki. Jest to po prostu tańsze niż w Polsce i wliczone w opłaty na zupełnie innych, bardziej korzystnych dla mieszkańców regułach.

Drugi element wspólny to balkony – wszystkie (prawie) są zabudowywane! Jeśli budowane są balkony koszykowe, czyli te z poręczami i wystające z bryły bloku to są i tak zabudowywane. Wiele balkonów od razu jest budowanych tak, jakby były częścią budynku (nie wystawały z jego bryły) – wtedy zazwyczaj są one zabudowane do połowy wysokości – większość ludzi dostawia do nich wtedy okna. Nawet w bardzo starych, wydawałoby się stalinowskich blokach jest to bardzo popularna tendencja. Zimą ma to oczywiście swoje plusy – dodatkowa ochrona przed wiatrem i chłodem. Latem? Latem nie byłem na Syberii, ale w NSK temperatury dochodzą do 30 stopni, więc na takim „balkonie” można mieć darmową saunę.

Metraż zarówno w nowszych, jak i starszych blokach jest zasadniczo o 10-15 metrów większy niż standardy polskie. Dwupokojowe mieszkanie poniżej 45 metrów jest właściwie trudne do pomyślenia. Standardem jest również osobna łazienka oraz toaleta – to rozwiązanie popularne u nas w czasach Gierka, cały czas jest popularne w Rosji (i dobrze!). Bardzo komfortowe wielkości pomieszczeń nie zawsze jednak idą w parze z komfortowym ich rozkładem. Jest to jednak mało znaczące i szybko można się do takiego rozkładu przyzwyczaić.

Zdziwiony byłem również drzwiami do mieszkań oraz klatek schodowych – raczej trudno znaleźć tu plastiki ze szkłem. Najczęściej spotkać się można z ciężkimi, masywnymi, metalowymi drzwiami. Nie wiem czy to kwestia bezpieczeństwa, ale sforsować takie drzwi byłoby na pewno trudno. Większość wygląda jak nieco zmodernizowana i wygładzona wersja drzwi do sejfów czy kas pancernych – tylko zamki jakby „normalne”.

Drewniane, syberyjskie chatki

O tym typie budownictwa wiem najmniej, ponieważ w żadnej takiej chatce nie byłem. Niektóre, jak udało mi się dowiedzieć, pomimo designu rodem z początku XX wieku, są podobno całkiem „nowe” i mają po ok. 30 lat. To, co rzuca się jednak w oczy to fakt, że takie drewniane chatki występują w bardzo bliskim sąsiedztwie dwóch poprzednich typów architektury, chociaż design mają zgoła inny.

Moim zdaniem te chatki wyglądają jak jakaś malownicza forma folklorystycznej spuścizny rosyjskiej. Z jednej strony kojarzą mi się ze wsią polską z XIX wieku. Z drugiej strony jest w nich coś niepowtarzalnego. Często są jednego koloru z akcentami malowanymi innym, żywszym kolorem np. niebieskie okiennice i ramy okna czy też żółte zdobienia pod dachem. Zaciekawiło mnie jednak, że te domki, choć często krzywe, wyglądające, jakby miały się rozlecieć, mają talerze od satelity, a także plastikowe okna. Do tego jeszcze jakieś nowsze dobudówki, ponieważ pierwotnie te domki miały małe metraże (wyglądały na 2- lub 3-izbowe). Chociaż mieszkałem w bloku właściwie zaraz obok takich domków to nie udało mi się do nich wejść i bliżej się im przyjrzeć – być może następnym razem!

Podsumowanie

Trzy typy opisywanej przeze mnie nowosybirskiej architektury to budynki mieszkalne. Nie wziąłem pod uwagę budynków użyteczności publicznej, centrów handlowych, gmachów urzędów, teatrów itd. Główne różnice z polską architekturą to moim zdaniem wysokość budynków oraz metraż – Rosjanie chyba bardziej przyzwyczaili się do przestrzeni. Ja doceniam czar małych mieszkań, jakie możemy spotkać na przykład w Japonii. W Polsce jednak deweloperzy forsują takie rozkłady mieszkań i ich metraż, który jest drogi i niekomfortowy, podczas gdy nie bardzo jest dla mnie jasne, skąd biorą się te zabiegi. Ceny za mieszkanie w Nowosybirsku i Poznaniu są zupełnie porównywalne, ale metraż i komfort życia już nie. Znajomi strasznie się dziwili, gdy mówiłem o 37 metrowych dwupokojowych mieszkaniach z aneksem kuchennym w salonie albo mieszkaniach trzypokojowych poniżej 60 metrów. Nie lubię tej, jak mi się wydaje polskiej, przypadłości. Bywając w Niemczech wschodnich, ku mojemu zdziwieniu również odkryłem, że budowane tam bloki mają większe metraże niż w Polsce, a cena lepiej przekłada się na jakość mieszkania i komfort życia.

Nie zmienia to faktu, że Nowosybirska architektura to prawdziwy, nieuporządkowany miszmasz, do którego nie tak łatwo się przyzwyczaić. Tak samo jak do tego, że parter to pierwsze piętro!



____



Wiesz coś, czego nie napisałem, a powinienem w tym poście? Być może chcesz podzielić się swoją refleksją dotyczącą rosyjskiej architektury? Może chciałbyś podzielić się swoimi doświadczeniami z podróży lub życia w Rosji?
Zostaw swój trop – napisz komentarz lub skontaktuj się ze mną mailowo tutaj .