Skrzynka narzędziowa: Analiza treści (kategoryzacyjna)

Skoro „skrzynka narzędziowa” została już otwarta artykułem o refotografii (dostępnym tutaj ), będę stopniowo pokazywał jej zawartość. W tym poście omówię analizę kategoryzacyjną (określaną również jako analiza treści), odnosząc ją do przedstawień wizualnych. Wskażę główne zalety oraz wady tej techniki, a także podsunę kilka pozycji bibliograficznych dla dalszej lektury.

Analiza treści, czyli właściwie co?

Analiza treści została wymyślona czy też zaprojektowana do analizy językowej – do tekstów pisanych i mówionych. W przeciwieństwie do analiz, które dopiero omówię w następnych wpisach (semiologicznej oraz kompozycyjnej), otwarcie deklaruje swoje metodologiczne zasady – w swoich podstawach ma pewne reguły, które należy przestrzegać, aby uzyskać wiarygodne wyniki.

Cofając się w czasie do okresu powstania analizy treści trafiamy na okres Międzywojnia, by mierzyć „dokładność” środków masowego przekazu. Udoskonalano ją podczas II WW, by wykorzystywać do wykrywania informacji zawartych implicite w audycjach radiowych rozgłośni niemieckich – stąd też jasno wyrażona metodologia, dzięki której analiza ta miała nie być mętna, lecz ścisła, wiarygodna i obiektywna. Nie jest ona jednak do końca ścisła, ponieważ można w niej zawrzeć elementy podejścia jakościowego. W perspektywie tej analizy bardzo ważne są dwa elementy – powtarzalność oraz trafność, dzięki którym pozwala wychwytywać określone wzorce analizując duże ilości obrazów.
Dla miłośników definicji Rose przedstawia czym jest analiza treści również i w tej formie:

„Metoda analizy treści opiera się na obliczeniu częstotliwości pojawiania się pewnych elementów wizualnych w jasno zdefiniowanej próbie obrazów, a następnie analizie owej częstotliwości. Każdy element tego procesu musi spełniać określone wymagania, by wynik był powtarzalny i trafny” [1].

Analiza kategoryzacyjna składa się z 4 kroków: Poszukiwania przedstawień, Opracowania kategorii do kodowania, Kodowania przedstawień, Analizy wyników. Poniżej omówię każdy z nich.

Poszukiwanie przedstawień (krok 1)Opracowanie kategorii do kodowania (krok 2)

Czym jest kategoryzowanie (tworzenie kategorii)? To najprościej mówiąc nadawanie pewnych etykiet. Jest to kluczowy etap całej analizy – wychodzi z teoretycznych podstaw badań, łączy podejście ilościowe z jakościowym.

Poniżej zamieszczam listę kodów z pracy wspomnianych amerykańskich badaczek (została ona umieszczona w książce Pink):

Miejsce na świecie.
Jednostka, której dotyczy artykuł (region, państwo narodowe, grupa etniczna, inne).
Liczba fotografii w danym artykule, na których ukazano ludzi z Zachodu.
Uśmiech przedstawionych.
Płeć przedstawionych dorosłych.
Wiek przedstawionych.
Ukazane działania agresywne, wojskowi, broń.
Stopień zaangażowania osób na pierwszym planie w ukazane działanie.
Typ działania osób na pierwszym planie.
Kierunek spojrzenia głównego bohatera fotografii (w obiektyw aparatu, w bok).
Otoczenie fotografowanych ludzi.
Obrzędowość jako główny temat.
Wielkość przedstawionej grupy.
Ukazani na zdjęciu ludzie z Zachodu.
Sceneria miejska czy wiejska.
Wskaźniki zamożności widoczne na fotografii.
Kolor skóry fotografowanych.
Styl stroju (zachodni czy miejscowy).
Nagość mężczyzn.
Nagość kobiet.
Typ technologii widoczny na zdjęciu (proste, ręcznie wykonane narzędzia czy maszyny).
Ustawienie aparatu względem głównych bohaterów.

Jakie muszą być zatem te kategorie, żeby badanie było rzetelne i spełniało swoją rolę?
Po pierwsze wyczerpujące, co oznacza, że kategorie obejmują każde przedstawienie w bazie. Każdy istotny aspekt przedstawienia musi zostać ujęty za pomocą jednej kategorii.
Po drugie kategorie muszą być rozłączne – nie mogą na siebie nachodzić (co jest dosyć trudne do wykonania).
Po trzecie natomiast kategorie muszą być znaczące – to z kolei oznacza, że muszą prowadzić do istotnych i naukowo ciekawych wniosków. WAŻNE: istotne jest dobre przepracowanie tematu – w tym przepracowanie go teoretycznie. Dlaczego? Dlatego, że pomaga to konstruować kategorie. Również istotny jest pilotaż, który często pozwala nam zauważyć niedoskonałości naszego narzędzia, a dzięki temu możemy je ulepszyć.

Innego przykładu rozpisania kodów dostarcza Narzędziownia – książka powstała jako metodologiczna refleksja z projektu (Nie)widzialne Miasto. Jeden z kodowanych wymiarów załączam poniżej (jednocześnie podkreślam, że warto zajrzeć do aneksu metodologicznego tej książki, jak i do całej książki)[3].

Kodowanie przedstawień (krok 3)

Ten etap analizy treści jest najbardziej żmudny i czasochłonny – zwłaszcza, gdy pracujemy na dużej bazie zdjęć w pojedynkę. Stąd też często praca na tym etapie wykonywana jest nie przez jedną osobą, a raczej grupę. Ważne jest zatem, aby wyróżnione kategorie były maksymalnie dobrze wyjaśnione i niedwuznaczne, a sam proces kodowania poprzedzony odpowiednim szkoleniem. Można na nim przeprowadzić „test wersji kodów” – a więc porównać kodowanie tych samych przedstawień, a następnie je omówić z kodującymi. Z technicznych uwag warto wspomnieć, by kodować na odpowiednio przygotowanej w Excelu (lub innym tego typu programie), co ułatwi przerzucenie bazy do programów statystycznych (np. SPSS).

Analiza wyników (krok 4)

W ostatnim kroku analizujemy wyniki powstałe w procesie obliczeń statystycznych (zazwyczaj zliczania częstości, tabel krzyżowych, ale czasami również bardziej skomplikowanych obliczeń)[4]. Istnieje dowolność zestawień i szukania powiązań pomiędzy kolejnymi zmiennymi – najważniejsze, by motywem przewodnim analizy pozostawała problematyka badawcza.

Analizować można również jakościowo – poprzez odnoszenie wyników/kodów do szerszego kontekstu kulturowego (łącząc np. z analizą narracyjna lub semiologiczną).

Podsumowanie

W ramach podsumowania mała ściągawka z wad i zalet analizy kategoryzacyjnej.

Zaletą na pewno jest to, że pomimo procedur ilościowych, można do niej włączyć elementy jakościowe np. przy interpretacji wyników. Kolejna zaleta to fakt, iż pozwala analizować duże zbiory obrazów, czego nie bylibyśmy w stanie robić przy analizach typowo jakościowych. Ostatnią zaletą jest natomiast to, że pozwala uniknąć takiej analizy, w której szukamy w fotografii tego, co chcemy znaleźć lub tego, co już o niej wiemy – pozwala uniknąć pewnego skrzywienia poznawczo-analitycznego.

Wadą czy słabością może tej techniki może być koncentrowanie się tylko na kompozycyjnej modalności przedstawień – raczej pomija wątek odbiorców (ujednolica odbiór) oraz wytwarzania obrazów. Wadą jest również to, że w opinii niektórych badaczy nie stwarza odpowiedniego podejścia do kulturowego znaczenia obrazów – wypacza trochę relację treści obrazu z jego szerszym kontekstem kulturowym.

Analizę treści warto zastosować zatem do większy zbiorów zdjęć czy innych przedstawień wizualnych pod warunkiem zastosowania się do kryteriów towarzyszących temu podejściu do analizy. Jednocześnie, sama analiza treści odpowiada raczej na pytanie „ile” niż „jak”, dlatego warto włączyć do niej inne typy analiz.

_____
[1] Rose G. (2010), „Interpretacja materiałów wizualnych. Krytyczna metodologi badań nad wizualnością”, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
[2] Lutz C.A., Collins J.L. (1993), „Reading National Geographic”, Chicago, London: The University of Chicago Press.
[3] Drozdowski R., Frąckowiak M., Krajewski M., Rogowski Ł. (2012), „Narzędziownia. Jak badaliśmy (niewidzialne) miasto, Warszawa: Bęc Zmiana.
[4] Neuendorf K.A., (2002), „The Content Analysis Guidebook”, Thousand Oak, London, New Delhi: SAGE Publications.

____



Wiesz coś, czego nie napisałem, a powinienem w tym poście? Być może chcesz podzielić się swoją refleksją na temat wizualnej analizy treści? Może chciałbyś podjąć współpracę lub skonsultować realizowany przez siebie projekt?
Zostaw swój trop – napisz komentarz lub skontaktuj się ze mną mailowo tutaj .