Link: Clayton i Capa

W ostatnich dniach świat obiegło zdjęcie, które stanowi dokument (wizualną relację i dowód) śmierci czterech afgańskich żołnierzy oraz Hildy Clayton – wydarzenie miało miejsce 2 lipca 2013 roku. Na pewno nie tylko mi w głowie urodziła się pewna analogia do ikonicznego już zdjęcia Roberta Capy…

Reportaż wojenny Roberta Capy

http://4.bp.blogspot.com/-Bf9teKGl6us/T3IQII1NN_I/AAAAAAAAFvA/KEziUJeSASs/s1600/the+falling+soldier.jpg

Robert Capa (właściwie Endré (André) Ernő Friedmann) był jednym z najważniejszych, a przy tym najbardziej znanych fotografów XX wieku. Podczas hiszpańskiej wojny domowej, która była pierwszą z czterech przez niego fotografowanych, wykonał swoje bodaj najsłynniejsze zdjęcie, które zazwyczaj figuruje, jako Padający żołnierz. [1]

Z samym zdjęciem powiązanych jest co najmniej kilka historii czy możliwych scenariuszy, włącznie z zarzutami dotyczącymi upozorowania kadru. [2]

Reportaż wojenny Hildy Clayton

http://www.abc.net.au/news/2017-05-03/mortar-explosion-captured-by-soldier-hilda-clayton/8493720

Hilda Clayton była specjalistką-fotografem armii USA. Na jej ostatnim zdjęciu uwieczniła śmierć swoją oraz czterech innych żołnierzy – w tym jednego, szkolonego przez siebie fotoreportera wojennego.

Prawie 4 lata po tym wydarzeniu Army University Press, czyli organizacja odpowiedzialna za multimedia w armii Stanów Zjednoczonych, opublikowała to zdjęcie. W artykule napisano między innymi, że jej śmierć jest symbolem „tego, w jaki sposób kobiety żołnierze (żołnierki?) są coraz częściej narażane na niebezpieczeństwo podczas treningów oraz w walce na równi ze swoimi męskimi odpowiednikami [counterparts]”. [3] Do tego wątku równouprawnienia jeszcze wrócę w dalszej części artykułu.

Po co nam fotoreporterzy na wojnie?

W społeczeństwie informacyjnym każdy news jest ważny, a news bez poparcia wizualnego lub audiowizualnego nie jest medialnie atrakcyjny. Nawet w przypadku tak trudnych i drastycznych scen, ludzka ciekawość musi być zaspokojona, a nawet jeśli by nie musiała to przecież chodzi tutaj o newsa! O reputację stacji telewizyjnej…
Inną sprawą jest kwestia potrzeb wojskowych w kontekście dokumentacji przedsięwzięć. Fotografia, wciąż mimo wszystko postrzegana jako bardzo obiektywne medium (przynajmniej moim zdaniem tak jest) stanowi dowód w sprawie, a właściwie w sprawach: pokazuje, że armia robi coś dobrze, daje dowody, że inna armia/bojówkarze robi coś źle, stanowi dowód dla potomnych, o którym później się debatuje.

Etyka fotografa, czyli restauracja pytań i dociekań

Powodów, dla których fotograf na wojnie jest istotny pewnie można jeszcze mnożyć. Nie to jednak stanowi w mojej opinii problem. Chodzi tutaj o okoliczności i korespondującą z nimi etykę fotografii i fotografa.

W przypadku prac Capy do czynienia mieliśmy z walką na froncie, a zdjęcie miało nie tylko dokumentować wydarzenie, ale również honorować poległych w „słusznej sprawie”. Fotoreporter wojenny wszak zazwyczaj stoi po dobrej stronie mocy. W przypadku Clayton były to „tylko” lub „aż” ćwiczenia, prowadzone jednak również w „słusznej sprawie” i potwierdzające potrzebę zacieśnienia współpracy pomiędzy US Army i ANA. Przypadki się różnią nie tylko kontekstem (walka/ćwiczenia), ale również decyzją o publikacji zdjęcia – z jednej strony żyjący i niejako decydujący o tym, co na zdjęciu i co pokaże agencja Capa, z drugiej decyzja przy zgodzie rodziny, podjęta przez Army University Press. W obydwóch przypadkach jednak właściwie anonimowi pozostają „polegli”, a sławę zyskuje fotograf.

Całe zamieszanie zrodziło w mojej głowie chaos, który daje się we znaki w tym wpisie. Zrodziło się jednak coś jeszcze – pytania: najpierw robić zdjęcia czy najpierw pomagać? gdzie są granice dokumentu i kto powinien decydować o tym, czy śmierć i wojnę pokazywać? na ile śmierć i okrucieństwo wojny wykorzystywane jest jako pretekst lub argument?

Czy świat będzie żył zdjęciem i gloryfikował trudy i znoje bohaterów wojennych? Czy upolitycznione równouprawnienie może być wykorzystywane jako zabieg PR-owy wojska?

_____

[1] Więcej o fotografie w dosyć obszernym wpisie na Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Robert_Capa
[2] http://historiajednejfotografii.blogspot.com/2012/03/robert-capa-padajacy-zonierz.html
[3] http://time.com/4764127/afghanistan-army-combat-photographer/

____




Wiesz coś, czego nie napisałem, a powinienem w tym poście? Być może chcesz podzielić się swoją refleksją na temat fotoreportażu wojennego? lub etyki fotografii?
Zostaw swój trop – napisz komentarz lub skontaktuj się ze mną mailowo tutaj.